PrzyrodaZwiedzanie

Mogielica na początek roku

Relacja Michał Soścnicki
1-2.01.2016 czyli Nowy Rok i drugi dzień 2016, na Wyrębiskach Zalesiańskich oraz na Mogielicy…
To był wymarzony początek 2016 roku :)))

Tak się szczęśliwie złożyło że od Sylwestra do drugiego dnia Nowego Roku, byłem z rodziną w Limanowej. Spędzaliśmy Sylwestra z… rodziną 🙂
Dwa tygodnie wcześniej, kiedy umawialiśmy się że przyjedziemy, Paweł zaproponował byśmy poszli na Mogielicę na wschód słońca… Albo to ja zaproponowałem  – nie pamiętam 🙂 Ale to nie istotne… Byłem przekonany że pójdziemy w Nowy Rok ale Paweł od początku nalegał na sobotę i… chwała mu za to!

W Nowy Rok namawiam go na poranny widok na Tatry, czyli jedziemy samochodem do Zalesia a konkretnie – Wyrębiska Zalesiańskie.
Piękny początek roku, z widokami na Beskid Sądecki i Tatry z Beskidu Wyspowego…

Beskid Sądecki z wieżą na Koziarzu…
Budzi się dzień nad Tatrami…
Nowo powstała (2015 r.), wieża widokowa na Gorcu.
Gorce i Tatry…
Koziarz w oddali…
Raz jeszcze spojrzenie na Gorc…
… i Beskid Sądecki, i pora wracać…

 2 stycznia planujemy wschód słońca na Mogielicy (1170 m). Początkowo planujemy iść z Pawłem ale szybko znajdują się jeszcze chętni i w sobotę o 5.35 ruszamy na Mogielicę, z parkingu na Wyrębiskach Zalesiańskich. Aura z goła odmienna od wczorajszej!

Kiedy wstajemy o 4, w Limanowej sypie delikatny śnieg i jest – 14 C. Zachmurzone. Sprawdzam prognozy – ma być piękny dzień! Mogielica – 17 C i bezchmurnie… Pierwsza myśl: będziemy ponad chmurami!

5.35 ruszamy w piątkę, szlakiem zielonym. Paweł, Marek, Jarek z bratem Kamilem i ja. Po godzinie spokojnej drogi, docieramy pod krzyż Papieski na Mogielicy. Stąd do wieży widokowej mamy ok. 100 m. Jest bardzo zimno ale bezwietrznie… Przynajmniej pod wieżą… Kiedy ruszam po stromych schodach, chyba na pierwszej kondygnacji czuję że zaczyna wiać… Wieża ma 20 m wysokości. Na górze wieje już bardzo mocno i by zrobić zdjęcia, rozstawiam statyw i osłaniam go… swoim ciałem przed wiatrem. Nie wiem czy coś pomaga ale staram się 🙂 Inaczej nie ma szans by wyszło choć kilka nieporuszonych ujęć… Oczywiście można podbić ISO, skrócić czas naświetlania ale jestem zwolennikiem pracy na niskich czułościach (ISO 100-200) a co za tym idzie – dłuższych czasach.
Zakładam kominiarkę, na nią czapkę z „blockiem”, kaptur, rękawiczki i wyciągam z plecaka Power Bank z funkcją podgrzewacza, który otrzymałem od żony w prezencie 🙂 I tylko dzięki niemu wytrzymałem 1,5 h, stojąc na wieży i „walcząc” z zimnem! Trzymałem go w kieszeni, przekładając raz z jednej do drugiej i ogrzewając ręce na przemian… Wtedy też postanowiłem że dokupię drugie takie urządzenie 🙂

Chłopaki wytrzymują na wieży 5-10 minut i schodzą… Ja zostaję i nie mogę uwierzyć że tak wymarzone warunki pogodowe – do zdjęć, dziś mamy… „Morze” chmur pod nami i tylko wystające szczyty… Coś pięknego! Dla mnie to nie nowość ale cieszę się jak dziecko na takie warunki bo trzeba mieć szczęście i obserwować pogodę by móc je odnaleźć… A chłopaki są zachwyceni bo są pierwszy raz na wschodzie słońca w górach i od razu taka bajka! 🙂

Mogielica 1170 m. Na wieży widokowej jesteśmy na godzinę przed wschodem słońca…
Świt jest przepiękny a do tego te mgiełki… I światło w domu na Wyrębiskach Szczawskich…
Przez Ostrą przelewają się mgły…
W oddali bodajże B. Sądecki i Pieniny…
I Gorce, z wieżą widokową na Lubaniu.
Gorce i Tatry o świcie…
Las…
A na zachodzie, widać mróz w dolinach ale mgieł zdecydowanie mniej…
Od wschodu przykrywają za to szczelnie, wszystko – prócz wierzchołków gór…
Świt nad Babią Górą. Jedyna chwila gdy podoba mi się różowy kolor 🙂
A nad Tatrami pojawiają się i róże i pomarańcze…
Łopień…
Promienie słońca muskają szczyty tatrzańskie…
A wschodzące słońce, przepięknie podświetla chmurki…
Ćwilin (1072 m) i cień Śnieżnicy w oddali…
Jest pięknie…
Magia poranka… Aż żal schodzić z wieży…
Przy papieskim krzyżu zatrzymujemy się jeszcze na chwilkę bo spektakl z drzewami i światłem w roli głównej…
… wciąż trwa…
Prawie jak pejzaż w malarstwie…
Ostatnie ujęcie i schodzimy…
I nawet na szlaku, „dopadają” nas promienie słońca…

 

Chłopaki znikają za zakrętem a to oznacza że czas schować aparat i pędzić za nimi 🙂
O autorze: Michał Sośnicki jest rodowitym krakowianinem, od kilku lat mieszkającym w Zawoi. Fotografuje od 6 lat. Absolwent Kursu Fotografii Artystycznej Zbyszka Pozarzyckiego w Krakowie. Tematem przewodnim jego prac jest krajobraz, pejzaż oraz architektura – głównie drewniana. Stara się fotografować wyjątkowe, magiczne momenty w ukochanych górach. Często pokazuje świat nieco inaczej…

 

Blog autora www.sosnicki.blogspot.com

Podobne wpisy

Rezerwat przyrody Luboń Wielki

Łukasz Kurbiel

Równia Krupowa

Łukasz Kurbiel

Rusinowa Polana

Łukasz Kurbiel

Ta strona korzysta z plików cookie. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuj Czytaj więcej