PrzyrodaZwiedzanie

Kępa w masywie Babiej Góry

10.07.2015 Krowiarki – Sokolica – Kępa – Gówniak – Diablak (Babia Góra) – Krowiarki – tekst i zdjęcia Michał Sośnicki

Od dobrego tygodnia pogoda iście afrykańska więc nigdzie na zdjęcia się nie wybierałem.
Raz: przy takich upałach nie ma dobrej przejrzystości, dwa: brak mgieł w dolinach (chyba że akurat przejdzie wcześniej burza…).

Ale upały w końcu musiały ustąpić! Zacząłem się zastanawiać gdzie by się wybrać… Łapszanka, Wysoki Wierch, Wielki Chocz, Trzy Korony… Troszkę tych planów jest ale bardzo dawno nie byłem na… Babiej Górze! A mam ją… najbliżej 🙂 Codziennie widzą ją z okna, więc tym razem to „okno” zobaczę z Królowej Beskidów! Przynajmniej miałem taką nadzieję…

Kładę się spać o 22. Długo nie mogę zasnąć a tu już dzwoni budzik. Jest punkt pierwsza… Zwlekam chwilkę ze wstawaniem ale patrząc za okno, widzę rozgwieżdżone niebo i bezchmurną Babią… Prognozy się sprawdzają choć liczę na nieco chmurek… I się przeliczyłem i to bardzo… Ale po kolei…

1.45 ruszam czerwonym szlakiem z Przełęczy Krowiarki. Idzie się spokojnie w świetle czołówki. Lecz zaraz po wejściu na szlak, zaczyna wiać… Początkowo spokojnie ale słyszę w oddali, że wieje że HEJ! Taka aura ma swoje plusy i minusy… Plus jest taki że jest szansa że pojawi się nieco chmurek… Minus: wiatr nawieje nad cały masyw Babiej chmury…
Na Sokolicy jestem 2.30. Babią jeszcze widać, choć pomału od północy widać zbliżające się chmurki.
Na Kępie (1521 m), robię pierwszy postój. Pięknie widać Kraków na północy, Orawę na południowym-wschodzie… Widać też że są nada nią mgiełki więc jeśli pogoda wytrzyma – szykuje się piękny spektakl… Rozstawiam statyw i robię 3 ujęcia. Naświetlam je zbyt krótko… co potem skutkuje „poprawką” w Lightroomie. Nie chcę być tu dłużej bo jest 3-cia, a mam około godziny do Babiej. Chcę na niej być na godzinę przed wschodem słońca…

I od tej chwili zaczynają się „schody”… Nadciągają chmury nad cały masyw, wieje coraz mocniej i jest coraz zimniej… Widoczność na 20 metrów… Źle nie jest ale te chmury są bardzo gęste. Przez chwilę od południa ukazuje mi się Orawa z mgłami w dole, co daje nadzieję na widoki ze szczytu. Tatr nie widać…
Mniej więcej w połowie drogi między Kępą a Gówniakiem dzieje się rzecz nieco zaskakująca a mianowicie, wiatr ucicha zupełnie! Nie wieje ani trochę!
Mijam Gówniak i wszystko wraca do „normy” 🙂 I to z taką siłą że momentami idę prawie na czworaka i jakieś 100 m od szczyty, rozważam nawet odwrót. Plecak i kurtka pokrywają się szronem… Temperatura odczuwalna jest na pewno na minusie a i rzeczywista – głównie za sprawą wiatru, też jest ciut poniżej zera…

O czwartej melduję się na Diablaku (1725 m). Wita mnie sympatyczna para, dziewczyna z chłopakiem (co w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie oczywiste…). Wymieniamy poglądy na temat: – będzie czy nie będzie wschód widoczny? Skąd kto szedł?
Szli z Zawoi Markowej i też mieli nadzieję na piękne widoki… Póki co okrywają się szczelnie folią NRC a ja siadam kilka metrów obok. Patrzę w górę i po 10 minutach decyduję: ponieważ przyszedłem robić zdjęcia a nie ma tutaj na nie „widoków”, wracam do punktu gdzie po raz ostatni widziałem coś poza chmurami… Do wschodu mam 35 minut więc idę szybko, czasem biegnę by zdążyć w tej okolicy dotrzeć na Kępę. Jestem dokładnie 4.45 i…nic. Chmury, chmury oraz dla odmiany…chmury! Nadzie jeszcze nie tracę ale powątpiewam coraz mocniej że uda się zobaczyć cokolwiek poza nimi…
Przez moment wydaje mi się nawet że mam zwidy ale gdy widzę to po raz drugi wiem że nie! Z pomiędzy chmur, widać tylko na 1-2 sekundy, co jakiś czas, pomarańczowy punkcik… A więc jest! I to jakie piękne to słoneczko! 🙂
Pokazuje się nieco śmielej ale nigdy nie na dłużej niż… 3 sekundy! Tak więc o statywie nie ma mowy. Przysłona 2.8, ISO 400, czas 1/200 i czekam. Jest – pstryk! Znów jest – kolejny pstryk!
Powiem tyle – dla takich chwil warto żyć i chodzić po górach!
Robię kilka ujęć i zachodzi całkowicie… Znów tylko „mleko” i nic więcej. Schodzę więc w stronę Sokolicy ale tym razem aparat mam na szyi by niczego nie przegapić. I znów odsłania się Polica oraz Beskid Wyspowy w oddali. Robię zdjęcia „z kosodrzewiną” i zauważam że wystarczyło cofnąć się 2 kroki (!!!) by mieć ujęcia bez krzewów! Na rozłożenie statywu nie ma miejsca, więc wszystko „cykam” z ręki… To był przepiękny poranek! 🙂
Wracam do domu o siódmej. Wszyscy jeszcze śpią…

3.00 Jest piękna noc i tutaj mam nadzieję na piękny poranek… Orawa.

 

Od północy też pięknie! Kraków na „wyciągnięcie ręki”…

 

Robię jeszcze jedno ujęcie, jakby przewidując co może nastąpić za chwilę…

 

Na Babiej nie było nic a nic widać, więc z nadzieją na widoki, wróciłem na Kępę i…

 

…komentarz wg mnie jest zbyteczny! Zobaczcie co się działo nad Policą…

 

Takie „kuku” trwało maksymalnie… 3 sekundy…

 

Kosodrzewina której nie mogłem ominąć, bo nie zauważyłem że wystarczy cofnąć się… 2 kroki 🙂

 

… i od razu lepiej! Beskid Wyspowy…

 

 

Piękne kolorki…

 

Fragment B. Żywieckiego, Makowskiego i Kraków w oddali…

O autorze: Michał Sośnicki jest rodowitym krakowianinem, od kilku lat mieszkającym w Zawoi. Fotografuje od 6 lat. Absolwent Kursu Fotografii Artystycznej Zbyszka Pozarzyckiego w Krakowie. Tematem przewodnim jego prac jest krajobraz, pejzaż oraz architektura – głównie drewniana. Stara się fotografować wyjątkowe, magiczne momenty w ukochanych górach. Często pokazuje świat nieco inaczej…

Blog autora www.sosnicki.blogspot.com

Podobne wpisy

Zakrzówek

Łukasz Kurbiel

Hala Krupowa – zachód i wschód słońca

Łukasz Kurbiel

Kamieniołom w Zabierzowie

Łukasz Kurbiel

Ta strona korzysta z plików cookie. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuj Czytaj więcej